niedziela, 26 sierpnia 2012

Agatha Raisin i wredny weterynarz - M.C. Beaton

M.C. Beaton,
Agatha Raisin i wredny weterynarz
tłum. S. Jan
Edipresse
Warszawa 2012

W Carsely w urokliwym angielskim Cotswolds zostaje otwarta nowa przychodnia weterynaryjna. W tak małej miejscowości już samo to dostarczyłoby plotek na cały tydzień, tymczasem – ku radości wszystkich okolicznych starych panien – okazuje się na dodatek, że świeżo przybyły weterynarz jest przystojnym, uwodzicielskim mężczyzną. Nie tracąc czasu, wszystkie damy z Carsely i okolic zakładają swoje najlepsze komplety bielizny wyszczuplającej, biorą Bogu ducha winnych pupili pod pachę i pędzą do poczekalni przychodni. Dosyć szybko robi się tam tłoczno. Wśród zamartwiających się tajemniczym i nagłym pogorszeniem się stanu zdrowia swojego zwierzaka jest również Agatha Raisin, zdecydowana wygrać ten wyścig. Skoro nie udało się z chłodnym Jamesem Laceyem… Paul Bladen, nowy weterynarz, wydaje się przynajmniej o wiele bardziej przystępny. Nawet zaprasza Agathę na kolację.
Tłumy w poczekalni zaczynają się jednak szybko przerzedzać. Wydaje się, że Bladen… nie lubi zwierząt. A niewiele jest rzeczy, które mogłyby tak skutecznie odstraszyć pełną nadziei starą pannę lub wdowę, jak brutalne traktowanie jej ukochanego zwierzątka. O ile jednak nowy weterynarz nie ma dobrej ręki do piesków i kotków, o tyle świetnie radzi sobie ze zwierzętami gospodarskimi. Właśnie dlatego to jego lord Pendlebury prosi o przeprowadzenie zabiegu na jednym ze swoich wyścigowych koni. Zabieg niestety zakończył się śmiercią. Weterynarza.
Agatha Raisin, która już wcześniej miała przeczucie, że od Paula Bladena lepiej trzymać się z daleka, teraz zaczyna podejrzewać, że weterynarz mógł mieć jakichś wrogów, a jego przedwczesne zejście nie było wynikiem wypadku. Wspólnie z Jamesem Laceyem, szukającym wymówki, żeby tylko nie zasiąść do pisania swojej książki, rozpoczyna amatorskie śledztwo, próbując ukrywać je przed Billem Wongiem, zaprzyjaźnionym policjantem.
Agatha Raisin i wredny weterynarz to druga część popularnego cyklu M.C. Beaton, który niedawno zaczął ukazywać się w Polsce. Kolejne tomy, przykuwające uwagę bardzo udanymi, kolorowymi okładkami, możemy kupić co dwa tygodnie w każdym kiosku. Trzeba przyznać, że kryminały M.C. Beaton to dobra propozycja na wakacyjną lekturę – poręczne tomiki można zabrać ze sobą do pociągu lub na plażę i na kilka godzin przenieść się na spokojną angielską prowincję.
Bohaterka cyklu, Agatha Raisin, porównywana jest do panny Marple, co mnie wydaje się niejakim nadużyciem, działającym na niekorzyść samej Raisin. Dla mnie urocza stara panna, stworzona przez Agathę Christie, to przede wszystkim uosobienie dobrych manier, taktu, subtelnego poczucia humoru życzliwego zrozumienia dla ludzkich słabości i – oczywiście – ponadprzeciętnej inteligencji. Tymczasem Agatha Raisin bynajmniej nie grzeszy dobrym wychowaniem, wyrozumiałością czy wrodzoną elegancją angielskiej damy. Trudno też powiedzieć, że na co dzień jest szczególnie bystra (o pewnych brakach w tej kwestii świadczą niezliczone gafy, jakie popełnia). Co zatem sprawia, że Agatha Raisin jest dobrym materiałem na detektywa i – postać literacką? Otóż Agatha jest niebywale, zdumiewająco, kosmicznie wręcz wścibska i uparta. Kiedy raz wpadnie na trop zbrodni, nic nie zdoła jej powstrzymać. Jest jak rasowy pies myśliwski, który może na pierwszy rzut oka nie wydaje się ósmym cudem świata, ale gdy nadchodzi czas polowania, zostawia wszystkich daleko w tyle. Zaś to, że bywa małostkowa, próżna i infantylna, dodaje jej wiarygodności i jest rzecz jasna źródłem komizmu (niekiedy dość rubasznego). Podsumowując, Agathę Raisin trudno polubić od pierwszego wejrzenia, ale bardzo dobrze się o niej czyta.
M.C. Beaton pisze lekko – jak dla mnie momentami być może zbyt lekko. W świat jej książek nie da się głęboko zanurkować, tak jak w przypadku Marthy Grimes czy P.D. James. Trudno jednak tak naprawdę uczynić z tego zarzut – po pierwsze cykl o Agacie Raisin to trochę inna gałąź kryminalnego drzewa, o wiele bardziej nastawiona na lekturę dla czystej rozrywki, a do drugie – czy można mieć pretensje, że coś czyta się zbyt łatwo?     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, jeśli wpiszesz jakiś komentarz :-)